Назад

Nauka da się lubić [WYWIAD]

Artykuł zgodny ze stanem prawnym na dzień: 2023-11-03

„Fizyka daje narzędzia do tego, by jak najwięcej świata zrozumieć” – mówi dr Tomasz Rożek, z wykształcenia fizyk, ale z zawodu dziennikarz naukowy. Ze znanym popularyzatorem nauki rozmawialiśmy m.in. o nauce, agencjach kosmicznych, systemie edukacji, Fundacji „Nauka. To lubię”, zagrożeniach płynących z sieci oraz filmie „Oppenheimer”. Zachęcamy do lektury.

Na wstępie chciałbym zapytać, dlaczego został Pan fizykiem?

Moja mama jest naukowcem, mój tato inżynierem, tak więc w domu nigdy nie było lęku przed tematami naukowymi, nie było efektu jeża. Myślę, że to główny powód, dlaczego wybrałem taką ścieżkę zawodową. Rodzice zawsze dbali o to, bym dostawał odpowiedzi na pytania, które jako dziecko zadawałem. Wydaje mi się, że to są czynniki, które wpływają na to, że młody człowiek nie podchodzi do nauki, jak do czegoś, czego się nie da zrozumieć, a patrzy na nią jako sposób na zrozumienie świata. Ponadto, myślę, że każdy z nas jest swego rodzaju naukowcem, ponieważ każdy z nas chce zrozumieć jak działa otoczenie. Dla mnie naukowiec, czy też nauka, to nie jest osobna dziedzina, a sposób patrzenia na świat.

 

Dlaczego właśnie fizyka?

Bo wydawała i wydaje mi się ciekawa. Fizyka daje narzędzia do tego, by jak najwięcej świata zrozumieć. Dodam tylko, że ja nie od początku planowałem studia fizyczne, ale jak już je zacząłem, chętnie kontynuowałem.

 

Kiedy i dlaczego postanowił Pan zostać dziennikarzem naukowym? 

Przez wiele lat byłem naukowcem. Pracowałem długo za granicą, potem, po powrocie, trochę w Polsce. Po zrobieniu doktoratu uznałem, że jestem usatysfakcjonowany tym, co chciałem poznać. Interesowało mnie wiele innych aspektów związanych z nauką, np. kosmos. Gdybym kontynuował pracę naukową jako fizyk, zacząłbym specjalizować się w wąskiej dziedzinie, którą badałbym szczegółowo. Pomyślałem, że większą satysfakcję i większą okazję do rozwoju da mi dziennikarstwo naukowe i taką decyzję podjąłem.      

Fundacja „Nauka. To Lubię” zajmuje się popularyzowaniem nauki, zarówno wśród dorosłych, jak i najmłodszych. Proszę trochę o niej opowiedzieć oraz przybliżyć formy komunikacji, a więc m.in. kanał na YT i książki.

Krótko mówiąc, Fundacja „Nauka. To Lubię” zajmuje się popularyzacją i edukacją. Popularyzacją nauk ścisłych, ale także nauk o człowieku, technologii. Robimy to wieloma kanałami. Najbardziej znanym jest kanał na YouTubie „Nauka. To Lubię”. Jest także kanał „Nauka. To lubię Junior” z treściami dla dzieci. Mamy bardzo popularny podcast. Mamy wydawnictwo, które zajmuje się książkami. Warto też wspomnieć o „Akademii Superbohaterów” – to serwis, książki i gry, które ukazują naukowców jako właśnie superbohaterów. Jest on skierowany do młodzieży. Prowadzimy też liczne wykłady, warsztaty. Mamy również program grantowy dla młodych naukowców.   

 

Czy łatwiej trafić z przekazem do dzieci, czy dorosłych? Czyli, kto lepiej chłonie naukę?

Co do zasady dzieci szybciej się uczą i są bardziej zainteresowane. Natomiast nie ograniczamy się z naszym przekazem wyłącznie do najmłodszych. Uważamy, że należy go kierować także do osób dorosłych. Dlatego mamy kanał „Nauka. To Lubię” dla młodzieży i dorosłych i kanał „Nauka. To lubię Junior”, skierowany do najmłodszych. 

 

Chciałbym zapytać o system edukacji w Polsce. Jak Pan go ocenia?

To jest temat bardzo rozległy, wielowątkowy i nie da się go zamknąć w kilku zdaniach. Spróbuję jednak wskazać najważniejsze aspekty, na poziomie bardzo ogólnym.

Edukacja ma przygotować młodego człowieka do funkcjonowania we współczesnym, nowoczesnym świecie. W czasach, w których nie było komputerów, nie było technologii cyfrowych, fakt, że nie było ich w szkołach nie przeszkadzał. Natomiast dzisiaj, młody człowiek po zakończonej formalnej edukacji, wychodzi w świat i może być bardzo zagubiony. Jeżeli po drodze jego rodzice nie zadbają o to, żeby został wykształcony także w tym kierunku, on zostaje pozbawiony tego wykształcenia. Owszem, ma sporo informacji w głowie, dotyczących wielu różnych aspektów naszego świata – geografii, fizyki, biologii, natomiast bardzo często są to informacje, które on z łatwością może wyszukać sam. Jest niestety często pozbawiony szeregu umiejętności. Umiejętności, których sam nie nabędzie. A jeżeli spróbuje je nabyć, często wpada w pułapkę, np. technologii cyfrowych, które jeżeli są w sposób nierozumny wykorzystywane, mogą być źródłem problemów. To jest mój główny zarzut do szkoły. Że nie ma w niej przestrzeni na to, żeby młodemu człowiekowi przekazać pewne wzorce zachowań oraz konkretną wiedzę połączoną z umiejętnościami, jak radzić sobie w nowoczesnym świecie z nowoczesnymi technologiami, w tym np. ze sztuczną inteligencją.          

 

Kontynuując wątek, chciałbym zapytać o bogactwo i przekleństwo Internetu, czyli o możliwościach, ale i zagrożeniach płynących z sieci.

Rzeczywiście jest to zarówno źródło problemu, jak i potencjalne jego rozwiązanie. Weźmy np. niezwykle istotną kwestię dezinformacji. To jest paradoks. Z jednej strony, żyjemy w świecie, w którym dostęp do informacji jest tak łatwy jak nigdy dotąd. Dosłownie, informacje mamy w kieszeni. Z drugiej strony, nigdy wcześniej dezinformacja nie była tak powszechna w przestrzeni publicznej jak dziś. Z jednej strony, mamy urządzenia w kieszeni, które pozwalają nam się komunikować z drugim człowiekiem, niezależnie od odległości, z łatwością z jaką nigdy wcześniej nie mogliśmy na to liczyć, a z drugiej strony, rozmowa z psychologami daje jasną informację, że nigdy nie było tylu samotnych ludzi co dzisiaj. I to jest właśnie efekt nieświadomego wykorzystywania technologii cyfrowych. Nie przekazujemy młodemu człowiekowi, jakie są niebezpieczeństwa związane z tymi technologiami i jak mogą one na nas wpływać.        

Chciałbym Pana zapytać o najwybitniejszych naukowców, fizyków wszech czasów. Mi do głowy przychodzą Izaak Newton i Albert Einstein. Kogo jeszcze uwzględniłby Pan w tym rankingu?

Lista byłaby bardzo długa. W zależności od tego co mielibyśmy oceniać, wyglądałaby ona inaczej. Albert Einstein nie byłby w stanie wielu swoich tez czy prac wykonać bez bazy matematycznej swoich poprzedników. Nauka rozwija się w sposób ciągły. To, że w którymś momencie Einstein czy Hubble byli w stanie prowadzić swoje badania czy swoje obserwacje wcale nie oznacza, że od początku do końca była to ich zasługa. Oczywiście jeden i drugi byli wybitnymi naukowcami, ale byli w stanie rozpocząć swoje badania i prace dlatego, że nie żyli w próżni. Tworząc „Akademię Superbohaterów” nie robię rankingu, który z naukowców był ważniejszy, a który mniej ważny. Wiem też, że często ci wybitni naukowcy mieli też pewien rodzaj osobowości i dobrego marketingu. A ci co stali za ich plecami, takiego szczęścia nie mieli. Skoro wspomniał pan Einsteina, warto dodać, że sporo wyliczeń matematycznych, które wykorzystywał w swoich pracach było nie na jego głowie, a na głowie jego żony, która nie jest postrzegana jako wybitny naukowiec czy matematyk. W zasadzie niewielu o niej wie. Jeżeli ktoś nie przeczytał biografii Einsteina, może w ogóle nie wiedzieć o jej istnieniu.

 

Jak Pan postrzega sztuczną inteligencję? Jako zagrożenie, szansę, przełom?

Ja ją widzę jako narzędzie. I jak każde narzędzie, może być ona wykorzystywana na wiele sposobów. Może nas wpędzić w kłopoty, ale może też nam bardzo pomóc. Dobrze byłoby, gdybyśmy byli świadomi tego, jak te technologie, bo to nie jest jedna technologia, mogą być wykorzystywane.

 

W kwietniu 2022 został Pan doradcą Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Większość z nas kojarzy amerykańską NASA. Czym różni się ESA od NASA?

I jedna i druga agencja zajmują się kosmosem, więc to je łączy. Na pewno różnią je budżety. Amerykańska Agencja Kosmiczna ma dużo więcej pieniędzy. Europejska jest organizacją międzynarodową, amerykańska narodową, należącą do rządu Stanów Zjednoczonych. Przy niższym budżecie, Europejskiej Agencji Kosmicznej nie stać na tak wiele, tak bardzo zaawansowanych technologicznie projektów. Warto jednak dodać, że te największe projekty kosmiczne są realizowane we współpracy kilku agencji kosmicznych. I to nie jest tak, że te duże misje kosmiczne są tworzone czy utrzymywane tylko przez jedną agencję kosmiczną. To tak nie działa.

 

Chciałbym też zapytać o Polską Agencję Kosmiczną. Często słyszy się o niej w dość prześmiewczy sposób – jest wiele „memów” na temat Polski jako potęgi kosmicznej. Proszę powiedzieć, dlaczego warto „inwestować w kosmos”?

Przede wszystkim dlatego, że nowoczesna gospodarka nie jest w stanie rozwijać się bez danych satelitarnych. Wiele dziedzin przemysłu albo wprost, albo pośrednio czerpie zarówno z wiedzy inżynierów kosmicznych, jak i technologii opracowanych z myślą o zdobywaniu kosmosu. Badania kosmiczne są doskonałym poligonem do testowania nie tylko technologii, ale także materiałów, aplikacji czy całego oprogramowania.  

Dlaczego czarne dziury są tak kuszące dla fizyków?

Nie wiem, czy one są kuszące dla fizyków. Na pewno są intrygujące i interesujące dla ludzi w ogóle. Przede wszystkim dlatego, że są tajemnicze. A to co jest tajemnicze, wzbudza zawsze zainteresowanie. Obserwujemy czarne dziury i stanowią one ogromne wyzwanie, bo to co się w nich dzieje, oprócz tego, że nie da się tego zaobserwować, więc jesteśmy skazani na domysły, to na dodatek wciąż nam brakuje matematyki i teorii, żeby to opisać. Więc na pewno są one ciekawe, ale takich ciekawych miejsc jest bardzo dużo, np. mózg, komórka.    

 

Czy oglądał Pan film „Oppenheimer”?

Tak.

 

Jak Pan go ocenia? I jak ocenia Pan tego typu filmy, w kontekście popularyzowania nauki?

Zacznę od końca. Tego typu filmy oceniam jednoznacznie pozytywnie. Uważam, że nic nie jest w stanie spopularyzować tematów naukowych, jak właśnie takie produkcje, które wchodzą na szeroki rynek. A nie ma wątpliwości, że „Oppenheimer” trafił do wielu serc i głów. Mnie się ten film bardzo podobał i jest rzeczywiście zrobiony po mistrzowsku.  

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał: Wojciech Napora

 

Tomasz Rożek o sobie - z wykształcenia jestem fizykiem, ale z zawodu dziennikarzem naukowym. Doktorat zrobiłem z nauk fizycznych (o specjalności fizyka jądrowa) na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Śląskiego oraz w instytucie Forschungszentrum w Jülich.

Spora część mojego życia to tzw. seria fortunnych zdarzeń. Chciałem zostać lekarzem, a zostałem fizykiem. Pojechałem zwiedzać Wiedeń, a poznałem żonę. Chciałem robić doktorat i wyjechałem na prawie 4 lata do największego centrum naukowego w Europie. Chcieliśmy powiększyć rodzinę i urodziły się bliźniaki. W końcu wróciliśmy z emigracji, żebym mógł zostać naukowcem, a zostałem dziennikarzem.

Prowadzę warsztaty, wykłady i… Fundację Nauka. To Lubię, której misją jest popularyzacja nauki i nowych technologii zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci oraz nauka krytycznego myślenia.


Uwaga! Wszystkie treści i materiały zamieszczane na portalu www.zielonalinia.gov.pl, opracowywane przez grupę redakcyjną, mają charakter informacyjny. Redakcja portalu dokłada wszelkich starań, aby informacje w nim zawarte były rzetelne i wiarygodne. Nie stanowią one wiążącej interpretacji przepisów prawnych.

Zobacz podobne artykuły:

  • Urlop szkoleniowy, czyli sposób na pogodzenie pracy z nauką
    Raz uzyskane kwalifikacje zawodowe oraz zdobyte dzięki nim zatrudnienie nie zapewnią nam pracy do emerytury. W obecnych czasach musimy na bieżąco poszerzać swój zakres wiedzy, aby nie wypaść z rynku. Tylko jak pogodzić pracę z nauką? Rozwiązanie wskazuje Kodeks pracy.

  • Rozmowa o wypaleniu zawodowym. Czym jest i jak temu zaradzić? [WYWIAD]
    Wypalenie zawodowe to problem, którego nie należy bagatelizować. Jak mówi dr Beata Rajba, psycholog z Uniwersytetu Dolnośląskiego, z która rozmawialiśmy o tym zjawisku, może ono dotknąć każdego. „Wypalenie zawodowe nie jest czymś, co przychodzi z dnia na dzień. To proces, w którym objawy narastają pomimo naszych wysiłków, a my sami przechodzimy powoli od walki i prób zmobilizowania siebie czy zmiany swojego otoczenia w pracy do apatii i zobojętnienia” – dodaje. Zachęcamy do lektury rozmowy, która przybliża przyczyny wypalenia zawodowego, definiuje problem i wskazuje sposoby na jego rozwiązanie.

  • Nauka w szkole policealnej a status osoby bezrobotnej
    Zgodnie z przepisami ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy student studiów stacjonarnych nie może się zarejestrować w urzędzie pracy jako osoba bezrobotna. Co w przypadku ucznia lub słuchacza szkoły policealnej? Czy forma nauki ma znaczenie? Podpowiadamy.

  • Pomagamy młodzieży [WYWIAD]
    „OHP pomaga m.in. nieco zagubionym młodym ludziom w uzupełnieniu wykształcenia i zdobyciu zawodu. Dzięki nauce w szkole branżowej I stopnia mogą oni nadrobić braki w wiedzy ogólnej oraz nauczyć się praktycznego zawodu, takiego jak kucharz, stolarz, kosmetyczka, mechanik itd. Dodatkowo każdy uczestnik OHP ma zdiagnozowane potrzeby, aby dobrać najlepsze oddziaływania edukacyjne i zajęcia wychowawcze” – mówi Maciej Kraskiewicz, kierownik Elektronicznego Centrum Aktywizacji Młodzieży. W naszej rozmowie poruszyliśmy m.in. tematy związane z ECAM, OHP, zatrudnianiem młodocianych - w tym zatrudnianiem młodocianych cudzoziemców. Zachęcamy do lektury.

  • Rozmowa o prawie pracy [WYWIAD]
    „Państwowa Inspekcja Pracy nie tylko kontroluje, ale również wspomaga pracodawców” – mówi Piotr Kalbron. Z Okręgowym Inspektorem Pracy w Katowicach rozmawialiśmy m.in. o działaniach PIP, błędach pracodawców, legalizacji zatrudnienia cudzoziemców i planowanych zmianach w prawie pracy. Zapraszamy do lektury.

  • Widzimy wartość w każdej podróży [WYWIAD]
    „Lubimy poznawać miejsca mniej znane, bo nie przepadamy za tłumami. Wierzymy też, że zwiększanie świadomości na temat alternatywnych miejsc ulży trochę, tak obleganym w lato, nadmorskim kurortom i Tatrom” – mówią Kasia i Tomek, prowadzący blog Polska Po Godzinach. W rozmowie z pasjonatami wycieczek poruszyliśmy, m.in. tematy aktywnego wypoczynku, podróży, planowania urlopu i odkrywania miejsc położonych w bliskiej okolicy.

  • To pisarstwo wybrało mnie cz. 2 [WYWIAD]
    W drugiej części naszej rozmowy ze znaną i lubianą pisarką Beatą Andrzejczuk rozmawialiśmy m.in. o plusach i minusach bycia pisarzem, o presji związanej z pisaniem dla dzieci, o tym jaka jest obecnie rzeczywistość początkujących pisarzy oraz jak odkryć w sobie pisarza. Zapraszamy do lektury.

  • To pisarstwo wybrało mnie cz. 1 [WYWIAD]
    „Czasem mam wrażenie, że pisarze tak bywają oceniani z boku, że siedzą w domu albo jeszcze lepiej przed letniskowym domkiem w wielkim ogrodzie i tak naprawdę nic nie robią. A to nie tak. To jest praca. Serio! Czasem, gdy kończę pisanie późno w nocy czuję się jakbym przerzuciła tonę węgla albo, że styki w mózgu mi dymią” – mówi pisarka Beata Andrzejczuk. W rozmowie z autorką wielu popularnych książek poruszyliśmy m.in. temat tego, jak jest postrzegany i jaki jest rzeczywiście zawód pisarza. Ponadto zapytaliśmy o typowy dzień pisarki oraz o powody i okoliczności wyboru takiej ścieżki zawodowej. Zachęcamy do lektury.

  • Potrzebujesz dostępu do starszych informacji? Skorzystaj z naszego Archiwum wiadomości.

    Pokaż/ukryj panel komentarzy